Jakiż?
Nie wracać tam wcale.
To-ć się przedstawia wyraźnie:
Zostawiając tu pedały,
Będziesz żywy, będziesz cały.
Zachowaj dowcipy, błaźnie,
Bo nareszcie się rozdraźnię.
Ani mi w głowie postanie.
Mam oszukać zaufanie
I przyjaźń mego alkada?
Nie, nie mogę; — podłość, zdrada.
Zaczynam lękać się, panie,
Że was jakoś nie rozczula
Chropowaty humor króla.
Że zaś jego praw klauzula
Nie odnosi się do sług,
Myślę, — jak mi miły Bóg —
Samego pana zostawić.
Opuścisz?...
Cóż długo prawić!
A co na to powie świat?
Więc to mam być śmierci rad,
Aby mię chwaliła gawiedź?
Gdyby na śmiertelne schody
Można było wejść i zleść,
Tobym na nie — pal go sześć —
Choć to człek niepewien szkody,
Piął się dla pańskiéj wygody.
Ale niech pan na to zerka,
Że życie to poniterka;
Ciągnę, wszystkie punkta tracę
I nie miedzią, — życiem płacę
Bez odgrywki. Śliczna gierka!
Przegrało się i przegrało.