Odbierz ten puklerz, Don Diego!
Późno wasz majestat wraca.
Ba, niełatwa była praca
Przyjrzéć się każdéj ulicy,
Chciałem wiedzieć, co nowego
Porabiają Sewilczycy.
Bo jest to miasto, jak słyszę,
Które w swych rocznikach pisze
Co noc nową awanturę.
Chciałem mieć fakta naoczne,
Nim się namyślę, co pocznę,
By tę szeroką naturę
Okiełzać i loty bujne,
Słuszna. Król winien mieć czujne
W państwie oko, argusowe.
Dowodem te oczy w berle,
Wzrok królewski w każdéj perle.
I cóż widział król jegomość?
Pookutanych galanów
I damy nieśpiące do dnia,
Bale, tańce, serenady
I rozhukane tawerny,
Skąd przez okna gwar niezmierny
Wytryskał z szumem kaskady,
I szyldy, które przechodnia
Zapraszały: „tu się gra“.
Potém junaków gromady,
Młokosów buńczuczne bractwo.
A nie znam równie nieznośnéj
Rzeczy, jak takie junactwo,
Co mi się tutaj rozrosło
Po mieście, — istne rzemiosło.