Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/270

Ta strona została przepisana.
Arias.

Życie wracasz nam w mogile.

Henryk.

Król — niechaj go nieba stroją
W laury — wzruszon prośbą moją
Ku wieczystéj nierozłęce
— Cieszę się, że dzień ten święcę —
Uwalnia was.

Gutierre.

W wiecznéj lidze
Cześć ma z Wami... Ha, co widzę!

(Porównywa sztylet ze szpadą księcia).
Henryk.

Więc podajcie sobie ręce.

Arias.

Tu moja.

Gutierre.

Tu moje daję
I poprzysiądz jestém gotów,
Że śmierć nie zniszczy tych splotów,
Chyba je w sztuki pokraje.

Arias.

Niechaj nieprzyjaźń odtaje
Nasza, niby wiosną lody.

Henryk.

Dajcież szczerości dowody
Pierwsze; a jako rycerze
Raz z sobą wszedłszy w przymierze,
Nie zadraśnijcie téj zgody
I trwajcie wiarą wzajemną,
Bowiem nią się honor znaczy.
A ktoby sądził inaczéj,
Miałby do czynienia ze mną.

Gutierre.

Przysięgam nienadaremno.
Daję słowo, — to na życie
I dziś się nie omylicie,
Książę. Wasza miłość raczy —
Tuszę — brać mię nieinaczéj,
Niżli jakim mię sądzicie.
Jesteście potężnym wrogiem!
Gdyby mię nie powodował
Honor, strach-by mię hamował.