Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/282

Ta strona została przepisana.

Zemsta ma, — celu przy okazyi dopnie
(gł.) Nie przyjdzie, już w tém byłem.
Tam przyjaciela w bramie postawiłem.
I nikt nas nie zaskoczy: —
Luba, napasę tobą moje oczy.

(Obejmuje ją).




SCENA XVI.
(Wchodzi Hiacynta).
Hiacynta.

Ktoś tam jest, czy nie złodziej?
Szmery słyszałam.

Mencia.

Co to? Ktoś nadchodzi.

Gutierre.

Co zrobię?

Mencia.

Skryć się trzeba.
Nie do mych komnat; tutaj... wielkie nieba!

(Don Gutierre kryje się za drzewo).

Hej!

Hiacynta.

Pani?...

Mencia.

Patrzaj, wiatr co nakształt ducha
W fałdach zielonych tych firanek dmucha,
Podczas kiedy ja zdrzymnęłam się nieco,
Zagasił światło. Każ tu przyjść ze świecą,

Gutierre (n. s.).

W mym ogniu się zapali
Ta świeca; nie wiem, co mam począć daléj.
Jeżeli tu zostanę,
Dowie się Mencia, że wszystko mi znane,
A tak doznam dwa razy
Hańby: jednéj z obrazy,
Drugiéj stąd, że ją zdziwię,
Że wiem o wszystkiem, znoszę cierpliwie,
Patrzę i nie zabiję.
Oto, — co zrobię, że się nie wykryje:

(Przebiega na drugą stronę i woła głośno).

Hola! czemu się światło tu nie pali?