Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/289

Ta strona została przepisana.

Zazdrości; miłość udałem
Czulszą; z kwinty, gdzie mieszkałem,
Choć wygodnéj i uroczéj,
Widząc, że tak na uboczy
Smutek żony mojéj wzrasta,
Dom przeniosłem tu do miasta,
Gdzie — mogę to wyznać szczerze —
Ma wszystko, czego zapragnie.
Łagodny jestém jak jagnię;
W brutalności rady szuka
Mąż głupi, bo mu się zdaje,
Że z pamięci swéj wykraje
Myśl krzywdy, gdy ją wyhuka,

Król.

Widzę, infant tu nadchodzi.
Spotkać wam się z nim nie godzi,
Bo domyśliłby się celu
Niezwykłego posłuchania.
Co zrobimy? Przed niewielu
Dniami — przypominasz sobie —
Skargę tu na cię wniesiono,
Wówczas to osobę oną
Za firankami ukryłem
I — jak pomnę — wyleczyłem
Złe w téjże saméj minucie,
Jad zadając na zatrucie.
Otóż dziś to samo zrobię,
Ufając owéj kotarze.
Ale zalecam i każę,
Byście, cokolwiek się zdarzy,
Nie śmieli pokazać twarzy,
I milczeli tam, jak grób.

Gutierre.

Ścielę się do waszych stóp,
Królu — i wytrwam w téj próbie
Niby ptak z kamieniem w dzióbie.

(Kryje się).