Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/293

Ta strona została przepisana.

W zwierciedle téj stali prawéj,
Obaczysz w niéj swoje winy.

Henryk.

Panie, patrz, — tak bez przyczyny
Karcisz mię, że w pomieszaniu...

(Król podaje mu sztylet, infant pomieszany rani go w rękę).
Król.

Weź ten sztylet. Coś uczynił,
Zdrajco?...

Henryk.

Ja?

Król.

W niehamowaniu
Złości, którą dawno trawisz,
We krwi brata sztylet krwawisz?
Królobójca? Chciwy tronu,
Zwracasz go ku memu łonu?

Henryk.

Uważ, seńor, co powiadasz.
W pomieszaniu...

Król.

Śmiesz mi grozić?
Henryku, głowę postradasz.
Weź ten puginał. Umieram...

Henryk.

To może człeku zamrozić
Krew w żyłach.

(Rzuca sztylet).

Odejdę lepiej;
Wygnanie nad śmierć wybieram.
Jak niesprawiedliwyś, gdy cię
Niechęć ku bratu zaślepi.
Ja tobie odbierać życie!...

(Wychodzi).
Król.

Wspomóż mię Bóg! Co to było?
Jak nieznośne podejrzenie
W myśli mi się zapaliło.
We krwi własnéj się ujrzałem.
W téj nieszczęsnéj wyobraźni
Wstają groźne mordu cienie
I dreszcz gniewu i bojaźni
Chodzi mi po ciele całem.