Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/298

Ta strona została przepisana.

Jeśli są mniejsze w méj niedoli szkody,
Proszę, zostańcie tutaj; — chcę swobody.

(Wychodzi).
Hiacynta.

Kokin, już to dni kilka
Nosisz się z miną pobitego wilka.
Dawniéj byłeś jak źrebię.
Cóż to?

Kokin.

Ach! Chciałem zgnieść i wtłoczyć w siebie
Boleść mą — niemądry ja
I taka wstała tam hipochondryja,
Że umrę.

Hiacynta.

Cóż to za choroba sławna?

Kokin.

Choroba bardzo w modzie i niedawna.
Przywędrowała — ot dwa lata będzie,
A tak jest dzisiaj używana wszędzie,
I tak ją ściśle przykazuje moda,
Że pewna dama czerstwiuchna i młoda,
Słodziutką robiąc do kochanka minę,
Rzekła: Przynieś mi hipochondryi krzynę.
Lecz kroki pana słyszę,

Hiacynta.

Boże! List znajdzie, który pani pisze.

(Chce biedz).




SCENA VI.
(Wchodzi don Gutierre).
Gutierre.

Poczekaj, moja mała!
Cóż tak pilnego? Gdzieżeś to biedź chciała?

Hiacynta.

Święta Panno kochana,
Panią uprzedzić o przybyciu pana.

Gutierre (n. s.).

Sługom nie ufaj wiele.
Wrodzeni domu to nieprzyjaciele,