Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/304

Ta strona została przepisana.

Krwi emalią cię pokryje
Na najmniejszy znak oporu
Przeciw tému, co polecę.
Wejdź ze mną do téj komnaty.
— Co spostrzegasz?

Ludovico.

Na makaty
Położony i skostniały
Umarłego posąg biały.
Po bokach gromniczne świece
I krucyfiks Chrystusowy
U stóp téj okropnéj truny.
Nie wiem kto; nie widzę głowy
W czarne osnutéj całuny.

Gutierre.

Tému żywemu trupowi
Który tutaj widzisz, zadasz
Śmierć.

Ludovico.

Ha! panie, co powiadasz?

Gutierre.

Krew puściwszy, będziesz czekał,
Patrząc, jak mu będzie zciekał
Życia sok, aż się wyleje
Wszystek i ciało omdleje,
I nie drgnie już więcéj łono
Krwią, — po kropli wykrwawioną.
— Na nic wstręt twój i błagania.
Niema we mnie zmiłowania.
Słuchać masz, gdy-ć żywot miły.

Ludovico.

Panie, nie będę miał siły
Dokonać strasznego dzieła.

Gutierre.

Więc kogo dzielność natchnęła
— Gdy zrozumiała konieczność —
Na straszniejszą ostateczność,
Zadać śmierć zdoła i tobie.

Ludovico.

W obronie życia to zrobię.

Gutierre.

I dobrze; — istnieje na téj
Ziemi taki, który żyje,