Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/310

Ta strona została przepisana.

Płakać cię przymuszę bowiem,
Gdym rozśmieszyć nie był zdolny.
Don Gutierre ułudzony
Nieszczęśliwemi pozory
Zaczął do zazdrości skory
Podejrzewać cześć swéj żony;
A tak go opanowała,
Że naszedłszy w niespodziany
Sposób, znalazł list pisany
Do infanta, gdzie wzywała
Księcia, ażeby zaniechał
Wyjazdu, by nie mówili
Ludzie, że dla niéj z Sewili
I dla jéj wstrętów wyjechał,
Niby w zamiarze odwetu.
W takim gwałtownym obcesie
— (Że była niewinna, klnę się) —
Wpadłszy do jéj gabinetu
Z rąk jéj wydarł list brutalnie
I z pianą na ustach białą,
Wydaliwszy służbę całą,
Zamknąwszy na klucz sypialnię,
Sam jeden pozostał z panią.
A ja widząc, jak był gniewny,
I czując to, że nad pewnéj
Śmierci stanęła otchłanią,
Do nóg twych, królu, podchodzę
Prosząc, byś powagą tronu
Uratował ją od skonu.

Król.

Dobrześ zrobił; czem nagrodzę
Litość taką?

Kokin.

Żadnem złotém,
Lecz zwolnieniem mię z zakładu,
Gdzie mym zębom nie do ładu.

Król.

Pozostawmy śmiech na potém.

Kokin.

Na kiedyż to?

Król.

Nieba szlaki