Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/327

Ta strona została przepisana.

W całéj wiosce, kapitanie;
A jeszcze z innéj przyczyny,
I jeszcze w innéj nadziei
Wybrałem ją; — w Zalamei
Niema podobno dziewczyny
Nad jego córkę.

Kapitan.

Mój drogi,
Tém pewno od innych różna,
Że skoro ładniejsza, próżna.
Grube ręce, duże nogi...

Sierżant.

Fe tak mówić; — groza zbiera.

Kapitan.

Hm, dlaczegóż to głuptasie.

Sierżant.

Lepiéj stracić czas czy da się,
— Jeśli już nie miłość szczera,
Nuda radzi i nakłania —
Jak pieszczący dziewczę hoże,
Choć tam i nie wszystkie może
Zaspakaja wymagania?

Kapitan.

Nie myślę poczynać próby
To ma zasada — i kwita.
Kobieta gdy źle wymyta,
Rubaszna, kibici grubej,
Choćby i nie szpetnéj twarzy,
Już nie dla mnie.

Sierżant.

Dla mnie za to.
Ja tam nie gonię za szatą,
Ale biorę, co się zdarzy.
Idźmy już tam, bo mię bierze
Chęć samemu z nią poigrać.

Kapitan.

Nie wiem, komu dano wygrać.
Chcesz mego zdania w téj mierze?
Po nim zaś basta i kropka.
Kto kocha, stanu nie bada;
„To moja dama“ — powiada,
Nie mówi: „To moja chłopka“.
Skoro więc téj nie kochamy