Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/332

Ta strona została przepisana.

Czemu nie żądasz jéj ręki?
Obojgu-by wam na zdrowie
Wyszedł tak dobrany związek:
My wzmocnilibyśmy szczęki,
On miał wnuków hidalgami.

Mendo.

Przestań, Nuńo, — tak nie zbłądzę.
Miałyżby splamić pieniądze
Tę cześć, któréj nic nie plami?
Wiązać się z człowiekiem prostym?...

Nuńo.

A być rozwiązany postém
Lepsza? — Każdy panu powie:
Tacy najlepsi teściowie.
O innych jak o głaz w drodze
Zięć się czasem potknie srodze.
Więc jeśli się żenić nie masz,
Na licha ci tych amorów?

Mendo.

Żenić się? Czyliż to mniemasz,
Że nie ma w Burgos[1] klasztorów,
Ażebym ją tam osadził,
Gdy mi zmierznie? — Spójrz, czy w domu.

Nuńo.

Aby na mnie z kijem zasię
Wyjrzał Crespo?

Mendo.

Milcz, głuptasie.
Pokrzywdzić nie dam nikomu
Mego sługi; spełń mą wolę.

Nuńo.

Spełnię, choć za to przy stole
Nie usiędę[2].

Mendo.

W ustach służby
Przysłowie mile się składa.

Nuńo.

Dobra nasza; w oknie siada
Z swą kuzyną Izabela.

  1. De las Huelgas, klasztor szlachcianek w Burgos.
  2. Przysłowie: Zrób co pan każe i usiądź przy jego stole.