Ta strona została przepisana.
SCENA V i VI.
(Wchodzi Crespo).
Crespo (n. s.).
Że też nie mogę raz przecie
Przejść się po własnéj ulicy,
By nie spotkać téj haubicy
Tak poważnéj niesłychanie.
Nuńo.
Pedro Crespo idzie, panie.
Mendo.
Lepiéj z drogi mu ustąpić;
Ma to człowiek być złośliwy.
(Wchodzi Juan[1]).
Juan.
Że nie mogę krokiem stąpić,
By nie najść téj mary żywej,
Tych rękawic i szyszaka.
Nuńo.
Masz tobie, — otóż i syn.
Mendo.
Niech cię nie przestrasza gmin.
Crespo.
Spostrzegam mego chłopaka.
Juan.
Mojego starego widzę.
Mendo (do Nuńa).
Udaj, że nic. — Pedro Crespo,
Z Panem Bogiem.
Crespo.
Z Panem Bogiem.
(Mendo i Nuńo przechodzą).
Jaka to sztuka zawzięta!
Ejże on mię popamięta,
Niech go jeszcze pod mym progiem
Spotkam.
Juan.
Czekaj, mój mołojcze!
— Skąd wracacie panie ojcze?
- ↑ Czytaj: Huan.