Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/342

Ta strona została przepisana.
Kapitan.

Muszę ją widzieć — powiadam — koniecznie;
Sposobów przecież znajdziemy niemało.

Sierżant.

Choćby ją nawet widzieć się udało,
Widzenie jeszcze nie przyda się na nic,
Duma ich tylko wzmoże się bez granic.

Kapitan.

Słuchaj — mam.

Sierżant.

Ciekaw jestém być w intrydze.

Kapitan.

Udasz... Ale nie; żołnierza tu widzę:
Znam go, — roztropny jest i lisek szczwany,
Lepiéj przygodzi się na moje plany.




SCENA XI.
(Wchodzą Rebolledo i Iskierka).
Rebolledo.

Pomówię z kapitanem;
Poznam, czym synem szczęścia, czym kapcanem.

Iskierka.

Umiéj przynajmniéj przemówić pochlebnie,
Abyś znów z kwitkiem nie odszedł haniebnie;
Dość już takiéj bezrady.

Rebolledo.

Gdybyś mi swojéj pożyczyła swady!

Iskierka.

Oj, toby się przydało!

Rebolledo.

Czekaj tu na mnie...

(do Kapitana).

Podchodzę nieśmiało
Prosić was, panie.

Kapitan.

Z jakąż nową biedą
Przybywasz do mnie, panie Rebolledo?