Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/350

Ta strona została przepisana.
Lope.

Co to jest? Gadać! — bo dałby
Bóg cierpliwości granice...
Chłopów, baby i dom cały
Powyrzucam na ulicę.
Nie dość mi, że tu przychodzę
Z przepiekielnym bólem w nodze,
Którą bodaj wszyscy djabli
Wzięli tu z miejsca, — jeżeli
Nie wypada rzec: już wzięli.

Crespo.

Nic to, nic, wielmożny panie.

Lope.

Nieprawda! Co za gadanie?

Kapitan.

Kwaterunek był mi dany
W tym domu; ja rozgniewany
Na pewnego...

Lope.

Mów.

Kapitan.

.
Żołnierza,
Że chciał szukać ze mną zwady,
I zmuszony dobyć szpady,
Biegnąc — gniew oczy zasłania —
Wszedłem tu i z korytarza
Po schodach, aż do mieszkania
Tych oto wieśniaczek obu,
Gdzie zastaję ojca, brata,
Nie wiem już, — których obraża,
Żem się nie uczył sposobu
Wchodzenia do towarzystwa.

Lope.

W dobry — widzę — czas przychodzę;
Wnet was wszystkich ułagodzę.
Gdzie żołnierz i jak się zowie,
Co swemu kapitanowi
Dał powód dobycia szpady?

Rebolledo.

Wszystko się teraz na mojéj
Głowie skrupi.

Izabella.

Tutaj stoi.