Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/352

Ta strona została przepisana.

Wybierz, bo na miejsce twoje
Ja kwaterą tutaj stoję,
Dopóki do Guadelupy
Nie odejdę, gdzie król gości.

Kapitan.

Rozkazów waszéj miłości
Spełnienie powinność święta.

(Żołnierze wychodzą).
Crespo.

Możecie odejść, dziewczęta.

(Izabella i Ines wychodzą).

Po tysiąc razy dziękuję,
Gienerale, żeś mię zbawił,
Lub sposobności pozbawił
Zgubienia się.

Lope.

Nie pojmuję,
Zgubienia sposobność jaka?

Crespo.

Zrąbaniem tego junaka,
Co się ważył mię obrazić.

Lope.

Na Bóg żywy! — mowa śmiała.
To mój kapitan, wiesz wasze?

Crespo.

Na żyw Bóg! — lecz się nie straszę;
Zrąbałbym i gienerała,
Gdyby honor mi naruszył.

Lope.

A wiesz ty? — ktoby odkruszył
Mizernemu memu ciurze
Jeden guzik przy mundurze,
Do przesiarczystego gromu!
Wiesz — takiego-bym powiesił.

Crespo.

A ktoby się — wiesz ty — zbiesił
Uskubać méj czci atomu,
Tego — na równie siarczyste
Gromy — powiesiłbym także.

Lope.

A wiesz, że masz chłopskie bary,
I że ci takie ciężary
Znosić trzeba?