Najpewniejszy bólu kres.
Widziałaś strumyk, jak płynie
Z gór, jak szczebiotliwie pluska,
Jak łagodnie brzegi muska.
Przewijając się w dolinie?
Aż gdy go opadłym sądzą
Z energii nadbrzeżne kwiaty,
Rzuca się na ich bławaty
Zniszczenia porwany żądzą.
Tak mnie runęły na zmysły
Cierpienia i żalu tonie;
Bo zatrzymały się w łonie,
A przez powieki wytrysły.
Dozwól, niech na ojca srogość
Się użalę.
— Pani, racz...
Co zostaje mi nad płacz,
Nad rozpacz i śmierci błogość?
Życie, gdy się ból w nie sączy,
Cierpiąc, — przydawa mu chwały;
A potem, ból to jest mały,
Jeśli się przed śmiercią końcry.
Jakiż nowy cię spotyka
Cios i do płaczu porusza?
Wszystkie listy Euzebiusza
Lisardo z mego stolika
Zabrał.
— Ach, jakże na Boga
Wiedział, iżeś tam je kryła?...
Tak już dla mnie wypatrzyła
Nieszczęście przeznaczeń sroga
Gwiazda. Spostrzegłam ja wczora,
Że chodził zły, chmurny taki;
Myślałam, że ma poszlaki,
Nie, — że już skryć się nie pora.
Wtem przystąpił do mnie blady,
Mówił coś, że grał i stracił.