Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/366

Ta strona została przepisana.

Młode... (n. s.) Gdyby nie don Lope,
Nauczyłbym ja was śpiewki!

Juan (n. s.).

Ha, gdybym ten zardzewiały
Rożen, co w izbie Lopesa
— Pamiętam — wisi na ścianie
Mógł dostać...

(Chce iść).
Crespo.

Gdzie to mospanie?

Juan.

Wnieść dalsze dania wieczerzy.

Crespo.

Stać; to do służby należy.

Głosy (za sceną).

Zbudź się, zbudź się, Izabelko!

Izabella (n. s.).

Czémże zasłużyłam, Boże
Mój, na krzywdę taką wielką!

Lope.

Nie; tego już człek nie zmoże;
Od bólu zmysły postradam.

(Przewraca stół).
Crespo.

Nie zmoże; i ja powiadam.

(Przewraca krzesło).
Lope.

Ulżyłem trochę méj złości.
Musi zniecierpliwić człeka
Podobne łupanie kości.

Crespo.

O tém i ja powiadałem.

Lope.

O tém? Patrzcie! Ja myślałem,
Gdyś rzucił krzesłem tak gniewnie:
I tego coś boli pewnie.

Crespo.

Gienerał przewrócił stół,
Ja nie miałem nic pod ręką,
Aby przewrócić. — Ha męko!
Udawaj spokój, honorze!

Lope (n. s.).

Wpadnę na nich i oćwiczę.