Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/396

Ta strona została przepisana.
Izabella.

Och, dla mnie przeniosą tyle,
Och, lepiej-by mi w mogile!...

Crespo.

Chodź.

(n. s.)

Przebóg, jeśli ta rana
Przymusiła kapitana
Wrócić nanowo do wioski,
To myślę, że z łaski boskiéj
Wypadło-by dlań poradniéj
Raczéj umrzeć z rany owej,
Niż czekać godziny zapadniéj
Z innéj, którą ja mu zadam.
O, bo ja mu zapowiadam,
Że zabiję... Chodźmy, dziecię,
Chodźmy już do chaty.




SCENA III.
(Wchodzi pisarz).
Pisarz.

Panie,
Zasłużyłem dziękowanie
I poczesne.

Crespo.

Cóż, pisarzu?

Pisarz.

Wczoraj nasza wiejska rada
Wybrała was na alkada,
To znaczy wójta i sędzię.
Dwie sprawy zaraz dzierżycie:
Pierwszą jest króla przybycie,
Który jeszcze dziś tu będzie
Albo jutro, jak sam głosi,
W drugiéj także się zanosi
Na rozgłos: oto dziś zrana
Przynieśli do wsi żołnierze
Zranionego kapitana,
Co stał tutaj na kwaterze.