Leczą go tam u balwierza;
Kto go ranił, wyznać nie chce,
Lecz gdy się sprawcę wybada,
Pomyśl — zranienie żołnierza!...
Sprawa się święci nielada.
Więc gdy mi w sercu wezbranem
Wre szał bólu i mściwości,
Czci méj czyni mię tyranem
Ta laska sprawiedliwości?...
Jakże dziś sam prawo zdradzę,
Gdy mi właśnie dano władzę
Piętnowania prawa zdrajców.
Ha, zwolna; spraw tych nie można
Dotykać, jeno z ostrożna.
— Chcę pozdrowić panów rajców
Za niezasłużoną laskę;
Wielki zaszczyt na mnie zlali.
Chodźcie więc do radnéj sali
Odebrać alkada laskę
I z świadków spisać zeznania.
Pójdźmy. — Idź, dziecię, do domu.
Z tobą wolę; pełna-m sromu.
Córko, masz w ojcu alkada.
Sprawiedliwość z nami włada.
Skoro taka błaha rana,
Pocóż przyszliśmy z powrotém
Do téj wsi?
Któż wiedział o tém,