Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/419

Ta strona została przepisana.

Niech wojsko rusza. — Zaś was
Od dzisiejszego mianuję
Dnia dożywotnim alkadem.

Crespo.

Panie mój, jesteś przykładem
Królom, jak szanować prawo.

(Król z orszakiem wychodzą).
Lope.

No, niebiosom złóżcie modły,
Że króla w porę przywiodły.

Crespo.

Dalibóg, gdyby był chybił,
Cobym począł — już nie widzę.

Lope.

Patrz stary! Gdybyś był wybił
Z głowy upór, ze mną w lidze
Uratowałbyś dziewczynę
I swego pomścił honoru.

Crespo.

Córka pójdzie do klasztoru,
Gdzie najświętszy z oblubieńców
Ziemskich dostojeństw, nie baczy.

Lope.

Więc wydaj mi resztę jeńców.

Crespo.

Panie, spełniam waszę wolę.

(Wypuszczają wszystkich).
Lope.

Brakuje waszmości syna.
Żołnierz jest, należy do mnie
I więzić go nie pozwolę.

Crespo.

Gienerale, jego wina
Winna też być ukarana.
On to ranił w pojedynku
Straconego kapitana.
Choć karygodność uczynku
Ta okoliczność tłómaczy,
Że mścił się za honor siostry,
Mógł uczynić to inaczéj.