Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/427

Ta strona została przepisana.

Aby egzekutowanie
Słusznych w jego myśl wymagań
Poczęto zaraz bez wzdragań.
Wobec nas ten list otwarto;
Jął go sekretarz senatu
Czytać głośno, a z tématu
Wyrozumieć się wnet dało,
Że go jedno dyktowało
Złością przeciw wam wywartą
Uprzedzenie. — Jak to słusznie
Czas i szczęście przedstawiają
W jednéj postaci! Oboje
Na dwu skrzydłach, jednem kole
Na złą czyli dobrą dolę
Gonią i nigdy nie stają.
Punkta więc owéj relacyi,
Jedne były stare, znane,
Drugie nowe, wypisane
Drobiazgowo; a kazały,
By nikt z afrykańskiéj nacyi,
Co dziś popiołem i cieniem,
A dawniéj była płomieniem,
W którym hiszpańskie zgorzały
Posady,[1] — aby nikt, mówię,
Pod groźbą wieży i kaźni
Nie święcił piątku ni zambry[2],
Nie używał szat z jedwabi,
Nie śmiał pojawić się w łaźni,
W końcu byście nie mówili
W domu językiem Arabii,
Jeno językiem Kastylii.
Ja, który najstarszy wiekiem
Mam pierwszy do głosu prawo,
Rzekłem, że chociaż daleki-m
Przeciwić się króla woli,
Bo słuszna, by się powoli
Nagięło Maurów zwyczaje
Ku naszym, przecież się zdaje,

  1. Posada, dziś dom zajezdny, dawniéj pałac i w tém znaczeniu czyta się w Mickiewicza Alpuharra: „Już w gruzach leżą Maurów posady“.
  2. Uroczystość religijna z tańcem i muzyką.