Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/430

Ta strona została przepisana.

— W Kastylii ich się spotyka
Jeszcze, i — wasz Allach z wami,
Z jeńców stańcie się panami.
Ja — niechaj i głowy zbędę —
Pójdę, opowiadać będę
O téj praw ludzkich infamji,
Że ma plama wszystkich plami,
A zemsta nie wszystkich zmyje.

Kadi.

Ja na wielkie przedsięwzięcie...

Inny.

Ja na te świętą intencyę

Kadi.

Gotów z życiem mem i mieniem.

Inny.

Gotów oddać krew i duszę.

Moreska.

A ja tych kobiet imieniem,
Co ojczyzną zwą Granadę,
Klejnoty me w dani kładę.

(Odchodzą Malek i Maurowie).
Baryłka.

A cóż dam ja nieszczęśliwy?
Mam jeno bańkę oliwy,
Bańkę octu, fig koszyczek,
I orzeszki i migdałki
I muszkatołowe gałki,
Nie dużo, nie... czosnku główkę
I cebulkę i rodzynki,
I palmowe gdzieś łupinki.
Potém — falbanki połówkę,
Igły, nici i naparstek,
I tytoniu parę garstek,
I na pióra gęsie dudki
I bibułę... dla wygódki
I do listów mam opłatek.
— Wszystkie złożę na zadatek
Łachmanki moje ojczyźnie —
Obaczym, czy się umiźnie
Za to, żem tak dług jéj spłacił,
Zrobi księcia lub margrabię!...

Jeden.

Cicho bądź, czyś zmysły stracił?