Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/432

Ta strona została przepisana.

Zrodzić się byłabym rada,
Ujrzał-by świat i Granada
Czy z podobną junaczczyzną,
Co przeciw białemu siwizną
Starcowi szedłby na harce.
Niech się strzeże! i ja skarcę,
Lecz niech mię nie mija przeto;
Może on walczyć z kobietą,
Kiedy się miotał na starce.
Dziecko! Biczyk z piasku kręcę...
Słowa, słowa, marne słowa.
Zemsto, przyjdź; a niech go chowa
Bóg, jeśli wpadnie mi w ręce.
Nie koniec to mojéj męce:
Z ramion mi razem wyrwani
Ojciec i mąż; z pod zhańbionéj
Bo strzechy nie zechce żony
Brać don Alvaro Tuzani.




SCENA IV.
(Wchodzi don Alvaro).
Alvaro.

Wróżba to jest nieszczęśliwa,
Że gdy dotąd była marą
Miłość moja, piękna Klaro,
Imię me z twych ust się zrywa.
Czy to echo się odzywa
Duszy twej? Czy to więziona
Troska, którą obarczona
Otrząsasz, wzdychając tak rzewnie?
Gdy tak, ja nią jestém pewnie,
Skoro mię wyrzucasz z łona.

Klara.

Nie przeczę, żem nieszczęśliwa,
Tylu ciosów się zalększy
I że smutek mój największy
Tobą, luby, się nazywa.
Patrzaj, niebo nas rozrywa;
Czułeś wróżbę strasznéj wieści.