Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/443

Ta strona została przepisana.
Garces.

Chcesz pan, to opowiem.

Mendoza.

Zaczekaj, — dama jakaś w woalu.

Garces.

Choćby królewna, stoję pełen żalu,
Właśnie kiedy chcę wystroić romancę,
Wchodzi figura, co mi kruszy lancę.




SCENA VIII.
(Wchodzi dońa Izabela Tuzani zakwefiona).
Izabela.

Don Juanie, czy pozwoli
Pan jednéj damie troskliwéj
Odwiedzić was tu w niewoli,
Spytać, czyś wesół i żywy?

Mendoza.

Czemu nie? — Pozostać sami
Chcemy, Garces.

Garces.

Już uciekam.
— Uważaj, czy to czasami...

Mendoza.

Nie, niech cię nie boli głowa;
Wiem, kto jest, — z pierwszego słowa.

Garces.

Kiedy tak, w sieni poczekam.

(Garces wychodzi).
Mendoza.

Między dwoma wątpieniami
Zawiesił mię wzrok i słuch,
Bo nie zgadnę, które z dwóch
Mówi prawdę, które mami.
Jeśli uwierzę słuchowi,
Nie jesteś tém, czem się zdajesz;
Jeżeli wzrok prawdę mówi,
Nie zdajesz się być, czem jesteś.
Zasłużyły moje oczy,
Byś zrzuciła ten przeźroczy,