Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/461

Ta strona została przepisana.

Że jest uczniem księcia Alby,
W jego szkole nauczony
Zwyciężać niezwyciężony.

(Bębny).
Mendoza.

Ten pułk — czoła schylić muszę —
Starzy z Flandryi tercyaryusze;
Na wyprawę twą runęli,
By zmienić sławę na sławę
Do Henilu od Mozeli.

Juan.

Któż ich do nas wiedzie w gości?

Mendoza.

Olbrzym werwy i zacności,
Don Lope de Figueroa.

Juan.

A, śpiewają mi bez przerwy
O cudach téj wielkiéj werwy
I niewielkiéj cierpliwości.

Mendoza.

Podagrą mu noga chorze,
A że duch jest niespokojny,
Więc się rzuca, że nie może
Dość nadążyć służbie wojny.

Juan.

Bardzo-bym go poznać rad.




SCENA II.
(Wchodzi Don Lope de Figueroa).
Lope.

Daj Bóg, niechaj miłość wasza
Gniewném mię stąd nie wypłasza
Okiem, że idę niewcześnie,
Bo do waszych stóp mi nie dał
Przybiedz skorzej — niechaj zczeźnie
Tylko ten przeklęty pedał.

Juan.

Jak przybywacie?