Ręce i niech coś z sekretu
Szczeka nam o swych psich-bratach.
Dobry żołnierz, ani słowa,
Czy to takich tutaj macie?
Rozumie-li miłość wasza,
Że się wszystko w Flandryi chowa?
Oj, Baryłka, źle mój bracie,
Już ci na grdyce gardziołka
Coś konopne pachną ziółka.
Znam moich dobrych żołnierzy:
Nie dziwi mię ten czyn świeży.
Nad wszystkie skarby zachęca
Do służby pochwała książęca.
Chodź tu.
Powiada pan do mnie?
Do ciebie.
To kłaniam nizko:
Za wielki honor tak blizko.
— Tu postoję.
Ktoś jest taki?
Bracie, pilnuj się ogromnie.
— Baryłka jestém, murzynek.
Wzięli jak za zły uczynek
Łotry, rabusie i zbójcy
Do owego Alpuhary.
Chrześcijańskiéj jestém wiary,
Służę chrześcijańskiéj Trójcy,
Znam kredę, Naszego chleba
I: Witaj królowo nieba,
Wreszcie czternaście kościelnych
Przykazań. Że obrzezanie