Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/463

Ta strona została przepisana.

Ręce i niech coś z sekretu
Szczeka nam o swych psich-bratach.

Lope.

Dobry żołnierz, ani słowa,
Czy to takich tutaj macie?

Garces.

Rozumie-li miłość wasza,
Że się wszystko w Flandryi chowa?

Baryłka (n. s.).

Oj, Baryłka, źle mój bracie,
Już ci na grdyce gardziołka
Coś konopne pachną ziółka.

Juan (klepiąc Garcesa po ramieniu).

Znam moich dobrych żołnierzy:
Nie dziwi mię ten czyn świeży.

Garces.

Nad wszystkie skarby zachęca
Do służby pochwała książęca.

Juan.

Chodź tu.

Baryłka.

Powiada pan do mnie?

Juan.

Do ciebie.

Baryłka.

To kłaniam nizko:
Za wielki honor tak blizko.
— Tu postoję.

Juan.

Ktoś jest taki?

Baryłka (n. s.).

Bracie, pilnuj się ogromnie.

(gł.)

— Baryłka jestém, murzynek.
Wzięli jak za zły uczynek
Łotry, rabusie i zbójcy
Do owego Alpuhary.
Chrześcijańskiéj jestém wiary,
Służę chrześcijańskiéj Trójcy,
Znam kredę, Naszego chleba
I: Witaj królowo nieba,
Wreszcie czternaście kościelnych
Przykazań. Że obrzezanie