Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/486

Ta strona została przepisana.

Zła, co się jak fala piętrzy
W przypływie? Miłość i cześć
Wzywają mnie równocześnie.

Klara.

Kiedy niema już sposobu,
Większéj poddaj się powadze.

Alvaro.

Nie, pogodzę prawa obu.

Klara.

Jakże?

Alvaro.

Stąd cię uprowadzę.
Skoro nie mam ujść niesławie,
Czy cię wezmę, czy zostawię,
Niechże na jedne pochyłość,
Wejdą moja cześć i miłość.
Chodź ze mną; rumak doznany,
Który wyzywa orkany,
Poniesie nas.

Klara.

Z tobą, luby,
Na kres szczęścia albo zguby.

Alvaro.

Baryłka! — Śpi bydlę — wstawaj!

Baryłka.

Hm, kto?

Alvaro.

Ja. Klacz mi podawaj!

Baryka.

Podawaj klacz?

Alvaro.

Na cóż czekasz?

Baryłka.

Na co? na klacz; — ot, ambaras;
Mówiła, że wróci zaraz.

Alvaro.

Wróci? Ha! gdzie jest?

Baryłka.

Uciekła.
Ale niech się pan nie smuci.
Klacz słowna; z pewnością wróci.

Alvaro.

Ha! zdrajco, rodem z piekła...