Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/490

Ta strona została przepisana.

Serce zakochanego,
I jak znajduje wszędzie wróżbę złego!
Czemuż, gdy stawiam na tych progach nogę,
Trup nieszczęśliwy rzuca mi się w drogę?
Na co popatrzę dzisiaj, co usłyszę,
Jakąś okropną grozą ku mnie dysze.
Biedne, nędzne ty ciało,
Coś sobie górę grobowcem wybrało!
Lecz nie... szczęśliwe, że pod głazy temi
Raz dostąpiłoś pokoju — na ziemi.
— Jaka ciemność straszliwa!

(Potyka się powtórnie).
Baryłka.

Kto tam mię tyka?

Alvaro.

Ha! trup się odzywa?
Kto jesteś, człecze?

Baryłka.

Czy to pan nie baczy?
Baryłka; siedzę pilnujący klaczy
Przy tém rozłożystém drzewie:
Żywa dusza o nas nie wie,
Ale coś pan długo bawi;
Mamy przecież być dziś w Gawji.
— Choć rozumiem, że pan żmudzi,
Wiem, że się kochankom nudzi
Żegnanie.

Alvaro.

Co robisz tutaj?

Baryłka.

Co? Jakże pan pytać może?
Od wieczoru tak na dworze
Czekam do tych pór,
To jest odkąd pan przez mur
Skoczył do pani Maleki!

Alvaro.

Co mówisz? — Rzecz niesłychana!
Więc od dzisiejszego rana
Śpisz tutaj?

Baryłka.

O jakiem ranie
Pan gada? Tutaj maliznę
Przyległem i w trzeźwym stanie,