Byle do furtki zamkowéj
Przekraść się można...
Ha! co to?
Niéma bardziéj zrozumiałéj
Podobno na świecie mowy,
Jak kiedy armata krzyka,
Choć się nie zna jéj języka.
Ratuj Boże!
I Mahoma,
Mój proroku; za to doma
Niechajże cię kocha Ałła.
Od okropnego wystrzału,
Od ech rozbieganych tętentu
Ziemia w posadach zadrżała,
Zadrżał firmament z kryształu,
Zatrząsł się glob dyamentu.
Mina pękła jak należy.
Do dział, hej, kto w Boga wierzy.
Jakie Etny, Monhibele,
Wezuwiusze kryła w ciele
Góra, że tak niemi miota
Z rozpękanego żywota?
Mangybiele, Wjezuwusze?
— Nic nie widzę, przyznać muszę,
Wszystko jest ogień i dym.
Od grozy mi zmysły chore...
Pośród labiryntu broni,
Pękające miasto gore.
Jak w łonie niewypoczęty
Płód bolesna góra roni
Z saletry, smoły i siarki,