Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/495

Ta strona została przepisana.
Malek.

Zwalono mur, miasta tarczę.
Ha! więc ja tu sam wystarczę,
Ja sam i ten miecz mój szczery.

(Ucierają się).
Mendoza (do Lopeza).

To Ladyn, alkad Galery.

Lope.

Poddaj się.

Malek.

Co to poddanie?

Klara (za sc.).

Ladynie, ojcze mój, panie!...

Malek.

To Maleka, dziecię moje.
Jak rozerwać się na dwoje?...

Klara (za sc.).

Żołdak goni mię, zabije!

Malek.

Niechże ja cię nie przeżyję.
Rzucam broń; chodź, tém żelazem
Dokończ mię; zginiemy razem.

Lope.

Idź więc, psie, gdzie twa psia meta.
A pozdrów tam Mahometa.

(Maurowie cofają się, chrześcijanie napierając wychodzą za niemi)




SCENA V.
(Wracają po chwili Żołnierze, Garces, don Lope i Mendoza).
Żołnierz 1.

Długa mi się służba liczy,
— Nie pomnę takiéj zdobyczy.

Żołnierz 2.

Raz w życiu jestém bogaty.

Garces.

Nie ocaliła żywota
Żadna człowiecza istota;
Nie zwichnęły mojéj ręki
Ani litość, ani wdzięki.