Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/499

Ta strona została przepisana.

To złoto, które tak srodze
Płomieniem wypróbowali?...
— Co ma czynić, — słońce — powiedz,
Gdy przyszedł szukać łożnicy,
A musi stawiać grobowiec?
— Nie, nie, zamilczcie, wy ludzie,
Góry, wiatry, światło nieba;
Odpowiedzi mi nie trzeba.
Jeśli boleść nie nauczy,
Co nędznym czynić wypada,
Nie nauczy ich i rada.
O, ty góro niezdobyta
Naszéj wiernéj Alpuhary,
Na któréj kartach wyczyta
Historya czyn nie do wiary,
Zwycięstwo zbrodnią skrwawione,
Glorye jękiem zagłuszone;
Nigdy twoje skalne włości
Nie oglądały piękności,
Jak ten martwy, białopióry,
Słodki anioł... Ale na co
Skargi, na co, gdy ich góry
Nawet echem nie opłacą?




SCENA VII.
(Wchodzą: Don Fernando de Valor, Dońa Izabel Tuzani, Maurowie).
Valor.

Choć językami płomienia
Prosiła się pożalenia
Galera, przybywam późno.

Izabela.

Późno tak, że wszystkie społem
Mury, gmachy są popiołem
Zsutym w stos piramidalny,
Który wiatr gwiazdom odrzuca.
Jak ostatni proch pożalny.

Alvaro.

Na pogrzeb dość rychłe przybycie: