To złoto, które tak srodze
Płomieniem wypróbowali?...
— Co ma czynić, — słońce — powiedz,
Gdy przyszedł szukać łożnicy,
A musi stawiać grobowiec?
— Nie, nie, zamilczcie, wy ludzie,
Góry, wiatry, światło nieba;
Odpowiedzi mi nie trzeba.
Jeśli boleść nie nauczy,
Co nędznym czynić wypada,
Nie nauczy ich i rada.
O, ty góro niezdobyta
Naszéj wiernéj Alpuhary,
Na któréj kartach wyczyta
Historya czyn nie do wiary,
Zwycięstwo zbrodnią skrwawione,
Glorye jękiem zagłuszone;
Nigdy twoje skalne włości
Nie oglądały piękności,
Jak ten martwy, białopióry,
Słodki anioł... Ale na co
Skargi, na co, gdy ich góry
Nawet echem nie opłacą?
Choć językami płomienia
Prosiła się pożalenia
Galera, przybywam późno.
Późno tak, że wszystkie społem
Mury, gmachy są popiołem
Zsutym w stos piramidalny,
Który wiatr gwiazdom odrzuca.
Jak ostatni proch pożalny.
Na pogrzeb dość rychłe przybycie: