Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/507

Ta strona została przepisana.

W niewoli ja tu popsował
Chrześcijańskiemu wojaku
Skórę; niech-no mię wyniucha,
— Zabije.

Alvaro.

Patrzajcie zucha!
Nie lękaj się, mój chłopaku;
Nie pozna cię w tym kubraku;
— Któżby się zajmował nami!
Ten strój oczy straży zmami
I przekradniemy się snadnie,
Bo nikomu w myśl nie wpadnie,
Że jesteśmy Arabami.

Baryłka.

Pan masz takie łatwe słowo,
Pan Hiszpana nie popsował,
Pan jakby się u nich chował,
To łatwo panu przejść zdrowo.
Ja z moją biedną wymową,
Ja, com mu czmychnął przez górę,
Co nie umiem w cudzą skórę
Tak hiszpańsko się ubierać,
— Przyjdzie mi tu duszę sterać.

Alvaro.

Ech! któżby uważał na ciurę!
Nie odzywaj mi się zgoła.

Baryłka.

A jak mię kto zechce badać,
Kto jestém?

Alvaro.

Nie odpowiadać.

Baryłka.

Aj, aj, panie, któż podoła?

Alvaro.

Kto? Ten co licha nie wola.

Baryłka.

Tylko prorok — utnij głowę —
Może przemienić w niemowę
Mnie, com był taki gaduła.

Alvaro.

— Namiętności moja czuła,
Wiem, że śmieszne me wichrowe
Zachcenia; któż-bo uwierzy,