Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/514

Ta strona została przepisana.

A niech wam nie czmychną stąd;
Oddamy jutro pod sąd.

Baryłka (n. s.).

Miałem dotąd dwa zmartwienia:
Z téj kłótni i z niemówienia.
A teraz mam już trzy... Zgroza!
Dobrze liczę? Raz, dwa, trzy:
Niemówienie, kłótnia, koza.

(Wyprowadzają ich).




SCENA XV.
(Wchodzi don Juan Austryacki, późniéj Mendoza).
Juan.

Don Lope, co tu za wrzawa?

Lope.

Książę panie, kłótnia krwawa:
Jedno życie kosztowała.

Juan.

Gdyby się podobne swary
Pozostawiało bez kary,
Działyby się codzień zbrodnie,
Ale chociaż nie łagodnie,
Potrzeba umiarkowanie
Sądzić je.

(Wchodzi don Juan de Mendoza).
Mendoza.

Do waszych stóp
Powracam, książę i panie.

Juan.

Witamy, mości Mendozo;
Cóż mówi Abenhumeja?

Mendoza.

W pokojową dźwięczno-głosą
Trąbę pod murem zamkowym
Zagrałem — a niemém słowem
Na głos ten bandera biała
Z murów mi odpowiedziała.
Tą jéj białością bezpieczny
Wszedłem do słonecznéj sfery