Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/517

Ta strona została przepisana.
Alvaro.

Kie zabijać, nie; — umierać.

Baryłka.

Patrzcież! Chcieć przygładzić sporu
I być capniętym; — to drwiny!...

Alvaro.

Nie czując do siebie winy,
Nie stawiałem im oporu.
Bo gdyby w tém maurytańskiem
Sercu wstała chęć obrony,
Nie siedziałbym tu więziony.

Baryłka.

Jabym też na miejscu pańskiem
...Czmychnął.

Alvaro.

A ja dotąd przecie
Nie wiem, kto jest ten przeklęty,
Co był katém mojéj świętej,
Zadał śmierć słabéj kobiecie.

Baryłka.

Ja znów o czemś gorszeni myślę:
Że nam każą do spowiedzi!
Ej, Baryłka! — to cię biedzi?
Cóż, że nam kto księdza przyśle?
Uwierzy, że chrześcijanie.

Alvaro.

Gdy już nie mam żyć dla kogo,
Życie moje sprzedam drogo.

Baryłka.

Cóż wymyśliliście, panie?

Alvaro.

Com wymyślił? Puginałem,
Który noszę pod kaftanem,
Z którym jak z wiernym kompanem
Nigdy się nie rozstawałem,
Zabiję wartę przed drzwiami.

Baryłka.

Aj! A gdzież ręce, nieboże?

Alvaro.

Sprobójno, przegryziesz może
Postronek z tyłu zębami

Baryłka.

Zębami z ty...? To mię wstydzi.