Na wasze wyswobodzenie,
Do zamiany chętny stoję.
Dzięki.
Niech was nie zastrasza
Przykre — prawda — lecz chwilowe
Jęctwo, jakie wam na głowę
Sprowadziła dzielność wasza;
Bo ja wprzódy oddam duszę,
Niźli wam cierpieć pozwolę
Za cudze winy niewolę.
Po waszém męstwie to tuszę.
— Chociaż — nie ten cios mię przybił,
Lecz to, żem przez nierozważny
Zapał w pewnéj sprawie ważnej,
Którą mam na oku — chybił.
Nie bójcie się, nie zginiecie:
Śmierć znowu nie taka żwawa;
Według wojennego prawa,
Jak to pewno sami wiecie,
Gdy na zabójstwo się składa
Dwu, a tylko jedna rana
Na zmarłym skonstatowana
I niedowiedziona zdrada,
Jeden tylko kaźń odbiera;
A tu prawo mówi chytrze:
Ten, co ma wejrzenie brzydsze...
Kto rzekł, niech go Bóg pokara!
Wybór zaś tutaj nietrudny;
— Umrze za was dwu — niemowa.
Musi prawda! Ani słowa,
Niema w świecie tak paskudnéj
Gęby...
A teraz wypada
W nadmiar poświęcenia tego
Prosić was jeszcze, kolego...