Ta strona została przepisana.
Uczyniłbym, com przerzekł,
By zbrodnię zbrodni, a złe przydać złemu.
SCENA IV.
(Wchodzą Dżyl i Menga).
Menga.
Spotkamy go tu pewnikiem,
Bo mie rodzi mać w złéj dobie.
Dżyl.
Czy ja, Mengo, nie przy tobie?
Nie trzęś się przed okrutnikiem,
Przed tym hersztem rzezi-miechów;
Nimby cię uszkodził na czem,
Spotkałby się z tym sękaczem.
Menga.
Strach mi, Dżylu, jego grzechów:
Za nami, jak za omastą!
Przypomnij-no Sylwkę ino:
Weszła do lasu dziewczyną
A wyszła z lasu niewiastą.
To ci dziewki nie ozdobi...
Dżyl.
Hej, żal mi biednéj sierotki!
Ze mnie, choć też strzegę cnotki,
Baby ten zbójca nie zrobi.[1]
(Spostrzegają Euzebiusza).
Menga.
Źleście się Jegomość wdali:
Euzebiusz chadza tędy.
Dżyl.
Uchodź Jegomość w te pędy!
Euzebiusz (n. s.).
Widocznie mię nie poznali.
Dżyl.
Chcecie temu stryko-robcy
Wpaść pod rękę?
- ↑ W oryg. gra słów: doncella i dueńa, dziewka i niewiasta; oraz doncel i dueńo chłopiec i pan. Dla Dżyla zmiana taka byłaby — mówi — pożądana.