Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/61

Ta strona została przepisana.

Albo z próżnemi dwojaki
Jakiś studencina głodny?...
Nie przyjdą, boja dziś szkodny!...

(Głos za sceną).

Słyszę jakiś głos; w te krzaki
Pójdźcie i obaczcie prędko!

Dżyl.

Ktoś jest, człecze? Miejże tkliwość,
I rozwiąż mi tu wątpliwość,
W któréj pocę się na miętko.

Menga.

Jeżeli szukacie, panie,
Powroza w téj leśnéj dziurze,
To tu wam powrózkiem służę.

Dżyl.

Mój twardszy, na dłużéj stanie.

Menga.

Już przeto, żem jest niewiasta,
Należy mi się pierwszeństwo.

Dżyl.

Nie zważaj-ta, gdzie starszeństwo,
Rozwiążcie mię wprzód i basta!

(Wchodzą: Tyrso, Bras, Kurcyusz, Oktawiusz).




SCENA VI.
Tyrso.

Z tamtéj strony głosy słyszę.

Dżyl.

Bodajś zgorzał!

Tyrso.

— Dżylu, to ty?

Dżyl.

Czart się zagził! O mój złoty
Tyrso, odwiąż, ledwo dyszę.
Gadki potem.

Kurcyusz.

— Cóż to?

Menga.

— Panie,