Z doliny zbrojne czeredy
Zbójców widne; trzeba zatem,
Nim się zwali noc nad światem
I potyczkę udaremni,
Iść ku nim; bo gdy się ściemni,
Oni góry znając lepiéj
Uszkodzą nas.
— Niech się skrzepi
Wojsko i naprzód posuwa.
Wszelką mi chwalę zatruwa
Myśl, żem się nie pomścił jeszcze.
Chodź cicho i pod tym kątem
Przystaw drabkę.
— Jestem gotów
Ikarem zostać bez lotów
I bez ognia Faetontem.
Wspiąć się dziś myślę na słońce
I jeśli mię wesprze światło,
Rozbujawszy się aż na tło
Nieba, firmament roztrącę.
Miłość uczy być tyranem,
Gdy wejdę, drabkę odstawcie,
Tu na dole się zabawcie,
A przyjdźcie znowu za danym
Znakiem. W górę huraganem,
Kto się pnie, czy jutro spadnie,
Czy mu prochy wiatr rozkradnie,
Już owa upadku męka
Sławy jego nie ponęka:
W bólu rozkosz będzie na dnie.