Ta strona została przepisana.
Menga.
Co tu robisz?
Dżyl.
— Nie widzicie,
Że dorabiam się majątku
I więcéj ludzi umorem
Gubię, niż lato z doktorem?
Menga.
A ta kapota?...
Dżyl.
— Dyabelska.
Zabiłem człeka i z cielska
Jego włożyłem na własne.
Menga.
Lecz czemu nie ubroczona,
Kiedyś zabił?...
Dżyl.
— O! toć jasne:
Zmarł ze strachu; — owoż ona
Przyczyna.
Menga.
— Dżylu, chodź z nami.
Zbójcy gonią już światami.
Biegnijmy-ż za niemi, nuże!
Bo się nie ostoją tchórze.
Dżyl.
Wprzód otrząsnę z tych szmat żebra,
Choć brr... trzęsie mróz, jak febra.
(Wybiegają).
SCENA IX.
(Wchodzą Euzebiusz i Kurcyusz).
Kurcyusz.
Owóż my sami — we dwoje.
Owóż dzięki Niebu, stoję
Przeciw twojéj mściwy zdradzie
Nie powierzywszy nikomu
Mego ojcowskiego sromu,
Ni zemsty niczyjéj szpadzie.