Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/93

Ta strona została przepisana.

Usunę.) — więc gołoręcznie
Walczmy.

(Mocują się).
Euzebiusz.

— Co znaczy, nie wiem,
Że w piersi coś mię pali jak zarzewiem,
Że mię na poły żal i mściwość mroczy
I ta się męka wylewa przez oczy;
Że przed nieprzyjacielem
Radbym krzywd jego własnym być mścicielem, —
Oto na pokaranie
U nóg twych życie moje pełza, panie!

Kurcyusz.

Nigdy stal zacna, choć w pełni obrazy,
Z krwi bezbronnego nie nabędzie skazy,
Bowiem się w czestnéj swojéj chwale plami,
Kto pokonawszy wroga, — krwią się plami.

(Głos za sceną).

Chodź, tam być muszą.

Kurcyusz.

— Moja garść zwycięska
Szuka mię; twoich rozpędziła klęska
Na powszechne rozbicie.
Uchodź, bo jest daremny
Mozół przed tłumem mściwym
Ostać się zgrai ciemnej,
Ani z téj walki nierównéj wyjść żywym.

Euzebiusz.

Żadną ja się nie trwożę
Mocą prócz twojej, przed którą się korzę;
I ujrzysz, gdy mi w dłoni broń zawarczy,
Że choć na ciebie ducha mi nie stało,
Na zgraje twe wystarczy.




SCENA X.
(Wchodzą Oktawiusz i wieśniacy).
Oktawiusz.

Z dołu do szczytu przetrząsnąłem całą
Górę, znalazłem wszędzie jeno trupy;