Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Książę Niezłomny.djvu/121

Ta strona została przepisana.
FENIXANA.

Ach! jaki widok!

DON FERNAND.

Ty sroga,
Odwracasz oczy?...

FENIXANA.

We łzach mi
Toną... człowieku! ach! strach mi!
Duch mi cały z ust wyskoczy!

DON FERNAND.

I dobrze, bo są też oczy
Ach! nie do nędzy stworzone.
Dobrze! że twój wzrok roztropny.

FENIXANA.

Puść mię. Jaki ty okropny!

DON FERNAND.

Okropny? Choć odwrócone,
Oczy masz pełne popłochu.
Dobrze jest, abyś wiedziała,
Że piękność twojego ciała
Tyle, co mój szkielet waży,
Tyle co ja... garstkę prochu.

FENIXANA.

Puść mię, oddech mię twój parzy,
Głos zabija, szaty cuchną.
Puść mię ty, człowiecze próchno!
Szaty mi rękami skazisz,