Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Książę Niezłomny.djvu/24

Ta strona została przepisana.

Miniatura ta na mnie spoziera!

Wychodzi.
MULEJ.

Więc ci z ręku ją wydrę, okrutna,
To, co serce mi z piersi wydziera.

Wychodzi.
ZMIANA  I.
Brzeg morski, słychać wrzask i zgiełk wylądowania. Wchodzą na scenę DON FERNAND i DON HENRYK, Infanci portugalscy. — DON ŻUAN COUTINIO i ŻOŁNIERZE.
DON FERNAND, skacząc na ląd.

Pierwszy, o! piękna Afryko, wyskoczę
Na twoje brzegi i nadepcę nogą.
A ty czuj, jak cię moją stopą tłoczę,
A ty czuj pana i poddaj się z trwogą.

DON HENRYK.

Ja drugi skoczę na ląd.

Wyskakuje i pada.

O! mój Boże!
Aż tu ścigają za mną wróżby czarne?

DON FERNAND.

Nic, Don Henryku; wróżba nic nie może
Przeciw krzyżowi — strachy to są marne.
A że upadłeś? to ja tak tłómaczę,
Że ziemia, pana uczuwszy i księcia,
Sama się jemu chciała dać w objęcia.