Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Książę Niezłomny.djvu/62

Ta strona została przepisana.

Więc-że teraz te kaplice
Opuścilibyśmy tajnie?
Oddawszy na stodoły i stajnie;
Albo, czego ten Maur łaknie,
Na Mahometa meszkity?
Gdy to mówię, tchu mi braknie!
Gdy myślę, stoję jak wryty;
Język mi w ustach kościeje,
Włosy wstają, pot się leje
I drży całe moje ciało!
Bo choć to nieraz bywało,
Że jaka stajnia uboga
Ugościła Pana Boga,
I dała mu sen w swoim żłobie,
Lecz meszkity? Boże Panie!
Ach, toby na naszym grobie
Napisano: tu Chrześcianie,
Przewrotnym podobni panom,
Wygnali Boga z kościołów,
Boga i jego aniołów
I oddali je szatanom!
I byłożby sprawiedliwie,
Ażebyśmy boże gmachy,
Gdzie my stoim jak szyldwachy,
Mając cały świat pod nami
W zatrwożenni i podziwie,
Teraz otwierali sami,
Wpuszczając tam nasze wrogi?