Ta strona została przepisana.
Ażeby ten lud ubogi
Chrześciański a gorący
Z miasta wychodził płaczący,
Z dobytkiem, z całą rodziną:
A my, na te łzy, co płyną,
Patrzalibyśmy, gnąc szpady?
Aby osadnik nierady
Zmieniał wiarę dla majątku?
Aby tam Arab dzieciątku
Urodzonemu bez winy
Wlewał fałsz trupa z Medyny,
Za młodu kalać zaczynał,
Do swojéj wiary naginał,
Do swych zapędzał namiotów.
Do swego zamykał płota?
Więc dla jednego żywota
Tyle chrześciańskich żywotów!
Tyle łez wylanych z powiek!
Cóż ja? czym więcéj niż człowiek?
Cóż mię równa z ludzi likiem?
Czy to, że byłem infantem?
Więc oto nie infant ze mnie,
Oto jestem niewolnikiem,
Już nie korony brylantem,
Gotów jak drudzy nikczemnie
Żyć i tu Pana bogacić.
I któż wam każe tak płacić
Za niewolnika? Niech płaci