Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Książę Niezłomny.djvu/75

Ta strona została przepisana.

Ja ci równy, niewolnik ubogi,
Jak ty... pana mego teraz własność.

DON ŻUAN.

Wasza Jasność...

DON FERNAND.

Puść! jaka tam jasność!?
Rzuć ten tytuł, mój drogi biedaku!
Jaka proszę mi jasność w żebraku?
Jasność!?.. jestem ci równy, kolego,
I ty teraz traktuj jak równego,
I wy wszyscy traktujcie jak brata.

DON ŻUAN.

Czemuż piorun mię w proch nie obróci!
Czemuż czaszki mi grom nie rozpłata!

DON FERNAND.

Don Żuanie, to serdecznie mię smuci,
Że utrzymać nie umiesz powagi
Jako szlachcic... i potępiam tę żywość...
Bo zwątpiłeś w nieba sprawiedliwość,
A tu trzeba spokojnéj odwagi
Ufającéj.

Wchodzi ZARA z koszykiem.
ZARA.

Chodźcie tu, niewolniki.
Fenix, moja pani, prosi,
Ażebyście te koszyki
Napełnili kwiatami.