Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/12

Ta strona została przepisana.

Najjadowitszemi jady
Nie rzuci się złe mniemanie.
Kto od kolebki do truny
Wspólnym nie podległ porządkiem
Zmianom czasu i fortuny?
I kto był kiedy wyjątkiem
Z pod złej woli lub zawiści,
Lub zdrad w dwulicowem łonie,
Co w podstępy zbroi dłonie,
Trucizną języki syci?
Nikt. — A zato taki może
Szczęsnym nazwać się sto razy,
Co się dobrą sławą szczyci,
Co pomścił swoje obrazy,
Ciemnych plam na twym honorze,
Co z tak dawna trwa i żyje
W czestnej sławie, — nie odkryje.
A dziś przyjaźń między nami
Trwająca, jest jak dwa zioła
Tak sobie przeciwne zgoła,
Że jedno jak lodem ziębi
Drugie żarem pali w głębi.
Z osobna są truciznami,
Które gdy zmięszane obie,
Stają się ożywcze w skutku
I kładą tamę chorobie.
Jam szczęśliwy, tyś jest w smutku:
Połóżmy na jednę szalę
Twe smutki i szczęście moje,
A potem w równym podziale
Rozłóżmy miarą na dwoje:
Twój żal, me uszczęśliwienie,
Me nadzieje, twe zwątpienie,
Twe ubóstwo, moje mienie,
Przyjacielu; tak nam zbytek
Zła ni dobra nie zaszkodzi. —
— Pojąłem w Kastylskiej ziemi
Żonę przez prokuratora,