Kiedy sekreta wynoszę.
Koniuszego obowiązki
Pełnię, kiedy pod pozorem,
Że przeprowadzam wierzchowce,
Wycieram pańskie pokrowce.
Kiedy sprawdzam pańskie grzeszki,
Jestem jego kontrolerem,
A skrupulatnym kasyerem,
Kiedy mu przetrząsam mieszki.
Jestem uczciwym dostawcą,
Przestając na jednym groszu,
A kiedy biorę na koszu
Jeno kruszynę, — łaskawcą.
Kuryerem, gdy strach mi kija;
Forysiem jadę na przedzie,
Kiedy do kochanki jedzie; —
— A z tego sens się wywija,
Że jestem sługa, nie — chłystek,
Bo mi jest tak sztuka drobna,
Każdy owy kunszt z osobna,
Jak mi jest drobnostką wszystek.
Złotnikiem jestem, sprzedaję klejnoty,
Co dziś kamieńmi są, a dawniej złotej
Poświaty słońca zakrzepłemi ziarny
Skrysztalonemi w rudzie miny czarnej.
Z Lisbony idąc do kraju Kastylii,
Ujrzałem tutaj na wstępie do wioski
Damę, w kobietę zmieniony cud boski;
A towarzyszkę waszą. Gdy nie myli
Mię wieść, zamężna jest lub dzisiaj w śluby
Wstępuje; a że w dniu tym zawsze luby
Podarek tego rodzaju kobiecie,
Bowiem klejnoty chodzą z szczęściem w parze,