Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/21

Ta strona została przepisana.

Dozwólcie, że wam mój wybór pokażę,
Od gwiazd jaśniejsze skarby w nim znajdzie.
Może okazya i wartość przynęci
Na knpno wasze przedostojne chęci.

bernardino.

Trafna była myśl i bardzo szczęśliwa:
W bardzo stósowny czas waszmość przybywa,
Nieznanej doli schmurzoną frasunkiem,
Rad, że rozerwę drobnym podarunkiem.
Czekajcie tutaj, uprzedzę ją wprzódy.

ludwik.

Gdy opłacacie już łaską me trudy,
Zechciejcie, panie, na prawdomowności
Mej znak okazać ten dyament oto:

(Podaje pierścień).

Skoro Seniora jego się wartości
Przyjrzy, — nie wątpię — pozwoli z ochotą
U stóp swych zjawić się.

(Odchodzi na bok).
bernardino (na stronie).

A! skarb prawdziwy!
Jaki blask, woda, jaki ogień żywy.

(Do Leonory).

Jest tu, piękna Leonoro,
Jubiler, handlarz klejnotów;
Ukazać przed tobą gotów
Swe skarby; stosowną porą
Przyszedł, bo patrzeć mię boli
Na to śliczne we łzach lice.
Rozwiej — proszę — swą tęsknicę,
Popatrz i wybierz dowoli
I smaku. Ten brylant oto,
Co blaskiem własnym dowodzi,
Że z blasku słońca się rodzi,
Że jest słońca cząstką złotą,
Rzecznikiem jego być może;
Weź go. —