Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/24

Ta strona została przepisana.
bernardino.

Jak to ułożył uczenie
Dowcipny złotnik swe skarby:
Nazwawszy je podług farby,
Uczuć podstawił znaczenie. —

leonora.

Chociaż klejnoty waszmości
Mają wartość, jak mówicie,
Dziś, niestety, przychodzicie
W najniestosowniejszej porze,
I bardzo mi jest boleśnie,
Widząc tak pełne waloru
Kamienie waszego zbioru,
Że przychodzicie niewcześnie.
Jakże byłabym widziana,
Skoro dziś w śluby wstępuję
I w tej chwili oczekuję
Mego dostojnego pana;
Gdybym chmurzyła te chęci
Ciekawością, gdy nie wzrokiem,
Domysłem, gdy nie widokiem
Tego Serca i Pamięci?
Schowajcie je; ich wspaniałość
Wagęby u mnie straciła,
Gdybym dzisiaj baczyła
Owę Miłość, owę Stałość.
I odbierzcie pierścień, swój,
Choć wiem, że oddając, ronię
Skarb godny błyszczeć w koronie,
Chowający światła zdrój.
Nie skarżcie, że się uchylę
Trud wasz spłacić należycie;
Błąd to wasz, że przychodzicie
W tok bardzo spóźnioną chwilę.

(Słychać głosy za sceną).
manryk.

Oto don Lopez, mój pan.

(Wygląda po za drzewo).