Królewskich oczu banita.
Dla mnie to więc dostateczna
Racya, lecz i tobie sromu,
Skoro zna twój hart ojczyzna,
Nie będzie; więc zostań w domu,
Choć to cię skłania kobieta,
Choć ci odradza mężczyzna.
Wesprzej mię Bóg! Szczęścia dopnie,
Co sobie radzi roztropnie,
Jeśli w tak stanowczej chwili
Własny sąd go nie omyli.
Jak rozdzielić się, co począć
Z jednym sobą, by odpocząć
W drugim sobie?... Lecz źle rzekłem.
Jak się radą ubezpieczy
Jedna połowa człowieczej
Istoty, by się mozolna
Pierś była skarg dwojgiem zdolna
Otworzyć bez serca wiedzy?
Lub by porażona ciosem
Mogła cierpieć, lecz się głosem
Nie zdradzać? Gdybymto umiał
Obwinić się sam, nie słysząc
Własnej winy, lub się bronić,
Ból stłumieniem zmysłów cisząc!
Lecz tak, — z jednej pokrzepiony,
A zalękły z drugiej strony,
Muszę siebie sam się płonić. —
Że to honor setne oczy
Ma, by widzieć, co go tłoczy;
By wstyd słyszeć, setne uszy;
A jeden język jedynie,
Aby wydał skargi duszy!...
Niechby cały był językiem,
Ani uchem, ani okiem,
Aby w bólem rozsadzonej